Tak nam się los w tym roku poukładał że Dzień Dziecka właściwie spędziłam z jednym. Starsze dziecie wróciło o poranku z tygodniowego męskiego wędkarskiego wyjazdu z tatą i zabarykadowali się w sypialni i spali. Ale jako że obudzili mnie o nieprzyzwoitej porze jak na weekend to postanowiłam celebrować śniadanie. I tu wybór córki padł na gofry.
a tak wyglądało nasze leniwe śniadanie |
Celebrowałyśmy śniadanie długo i obficie – a co tam w końcu dzień dziecka też i dla mnie 🙂
śniadanie na tarasie |
Idąc za ciosem pozawijałyśmy się kocami i skonsumowałyśmy te pyszności na tarasie przy akompaniamencie oszalałych ptaków. Świergolą tak pięknie że nawet radio u nas nie gra.
szubko znikające gofry |
Mufinki czekoladowe Koala |
Deser prosty i efektowny – pieczemy mufinki, poten nakładamy krem (ja zrobiłam bitą śmietanę z mascarpone), obtaczamy/obsypujemy wiórkami kokosowymi i ozdabiamy.
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota
7 komentarzy
Cudownie móc sobie zjeść deser lub śniadanie na tarasie, też bym tak chciała. Póki co pozostaje mi balkon :). Życzę powodzenia w blogowym świecie 🙂
Wspaniały Dzień Dziecka, muffiny super i wszystko wygląda apetycznie . Miło u Ciebie na przedmieściach 🙂 Pozdrawiam
Ale smakołyki, chyba się poczęstuję mogę?
Pozdrawiam : )
Zapraszam 🙂
faktycznie :)))))))))))) pysznie u Was 🙂 fajnie macie na tych swoich przedmieściach !!!!pozdrowionka 🙂
Your treats look so cute, and sound delicious! We don't celebrate Children's Day here, but it sounds like a fun holiday and tradition! Thanks for sharing at Best of the Nest!
O jezusieńku, jakie miśki przesłodkie! Szkoda zjadać.