Arbuz… owoc. którym mogłabym się żywić. Najbardziej lubię go po prostu wyjadać łyżeczką i mogę zjeść na prawdę duże ilości. Takie wyjadanie jest jednak mało eleganckie, o higienie nie wspominając.
Przez lata wypróbowałam kilka sposobów podawania arbuza. Część z nich jest przydatna szczególnie przy imprezach dziecięcych.
Stosujemy metodę wykrajania kulek, wycinania foremkami do ciastek jednak najbardziej sprawdzają się zwykłe trójkąty.
My zmodyfikowaliśmy ją troszkę wbijając w arbuza patyczek do lodów. Szczególnie w małych rączkach się to sprawdza bardzo dobrze. Smakołyk nie wyślizguje się niespodziewanie. A i nie każdy jadł już takiego arbuzowego loda.
Wersja de luce to trójkąt arbuzowy na patyczku i papilotka do mufinek. Tu nawet kapanie na bluzkę nie grozi. Wszystko wchłania papilotka.
Jest jeszcze jedna metoda wykorzystywana przez nas przy poczęstunku, gdy wiem że arbuz trochę może poleżeć. Potrzeba do tego połowy arbuza, który przecięciem kładę na talerz. Następnie kroję go w kratkę. W ten sposób powstają słupki, które pojedynczo każdy sobie wyciąga. Arbuz nie obsycha a higiena też zachowana.
I oczywiście wersja do picia. My najbardziej lubimy zmiksowanego arbuza z lodem. Bardzo ozeźwiające. W sieci jest wiele wersji mieszania arbuza z innymi owocami dla zainteresowanych.
Mam nadzieję że lato jeszcze nas trochę porozpieszcza i arbuz będzie w sam raz na upalne dni. Może, którąś naszą metodę wypróbujecie w praktyce.
Dziękuję że zatrzymaliście się na
chwilę na przedmieściach
Dorota
chwilę na przedmieściach
Dorota