Tego się nie zapomina

by Dorota na przedmieściach

 

Zawody!!! Hmm a co to takiego? Już tak dawno nie brałam
udziału, że normalnie miałam pietra. Na szczęście to tak jak z jazdą rowerem –
tego się nie zapomina. Wystarczy biec od startu do mety.

 

Górski Zimowy Półmaraton Ślężański nie był pierwszy na mojej
tegorocznej liście w ramach wyzwania 21x21w2021 ale… wszystkie styczniowe
starty przesunięte i nagle okazało się że dopiero w lutym są szanse. Taki
prezent na imieniny to ja rozumiem. Oczywiście z wyprzedzeniem pojawiła się na
miejscu i zgodnie z odwiecznym rytuałem zaliczyłam wszystkie punkty – pakiet,
banan, toi-toi, start.
Start był pojedynczy, wg numerów startowych. Organizatorzy przyznawali numery
wg rankingu RMT. To fajne rozwiązanie . Szybcy lecą jak po ogień, pozostali
mają szanse pocelebrować trasę nie przeszkadzając.

To mój kolejny start w Ślężańskim biegu i magiczna góra
zawsze ma jakieś niespodzianki. Podobnie jak w latach poprzednich były ze trzy
strefy klimatyczne – trochę błota, dużo śniegu i na szczęście niewiele lodu.  Prawie 16 km przebiegłam w raczkach. Dzięki
temu na śnieżno lodowej trasie czułam się pewnie.

Pamiętałam że wejście na Ślężę niebieskim szlakiem jest
mocne ale w tym roku wydawało mi się krótkie. Widać cała zima w górach
procentuje. Jak zawsze organizatorzy zadbali o bezpieczeństwo na Skalnej Perci i
zamontowali liny. Był fun. Na szczycie powitała nas mgła i trochę turystów
chyba zaskoczonych rozgrywającymi się zawodami. Szybki całus z misiem i dalej w
drogę.

Teraz już z górki w kierunku punktu odżywczego. Czekałam na
kubek ciepłej herbaty  bo woda w softflashku
prawie zamarzła i wypiłam niewiele. A tam jak zawsze pełny bufet z pomidorową
włącznie. Brawa dla organizatorów i uszanowanie dla wolontariuszy. Gościli
biegaczy na tym mrozie z uśmiechem.

Dalej trasa wiodła zboczem Ślęży – nie szlakiem a tak po
prostu wytyczoną ścieżką. Nie lubię tego odcinka bo wąsko, ślisko i tak dalej.
Dlatego starałam się przelecieć to jak 
szybciej. Na koniec kilka kilometrów czarnym szlakiem – w miarę z dobrą
nawierzchnią choć błotka nie brakowało.
Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii…… jest meta, cudny medal i pierwszy półmaraton w tym
roku przebiegnięty.

 

Wyzwanie 21x21w2021 wciąż aktualne. Co życie przyniesie
zobaczymy. Trzymajcie kciuki

 Fot Golden Goat Production i Andrzej Szczot

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota

You may also like

Leave a Comment