Pobiegałam nocą po Wrocławiu

by Dorota na przedmieściach
Kolejny weekend biegowy za mną.
Tym razem wspólnie z 13 000 biegaczy deptaliśmy wrocławskie ulice.
Pakiet odebrałam już w piątek w temperaturze trzydziestu kilku stopni.
I błagalnym wzrokiem patrzyłam w niebo.
Nocny Półmaraton Wrocław startuje o 22.00
 więc wiadomo że słońce nam nie grozi 🙂
ale duchota i temperatura niewiele malała po zachodzie.
W sobotę nad Wrocławiem przeszła burza i trochę oczyściła powietrze.
Humory na starcie dopisywały:-)
Pierwszy raz Nocny Półmaraton startował z płyty Stadionu Olimpijskiego.
To rozwiązanie super sprawdziło się przy Maratonie Wrocławskim.
Tu jednak średnio.
Po prostu było za wąsko.
Organizatorzy przygotowali super oprawę świetlno-muzyczną.
A jak odpalono ogień na wieży to zrobiło się światowo wręcz olimpijsko !
Tempo pierwszych kilometrów dramatycznie niskie.
Wolno przepychałam się do przodu
ale bez ciśnienia.
Start w tym biegu traktowałam czysto treningowo i zabawowo.
To miał być trening w miłym towarzystwie przed startem w Bieszczadach
Jak tylko ruszyliśmy to zaczął padać deszcz.
Jak dla mnie idealnie.
Bardzo to lubię i nawet śliska kostka czy tory nie zniechęcały.
Na trasie było kilka mocnych zwężeń trasy
 co przy takiej ilości biegaczy nie dawało komfortu kontroli tempa.
Na początku Piłsudskiego jeszcze przed dworcem  po prostu musieliśmy stanąć 🙁
Ale że bieg był dla przyjemności a nie jakiś życiówek
nie przejmowałam  się.
Mimo deszczu na trasie świetni kibice, pięknie oświetlone mosty
i muzyka klubowa. 
A na finiszu niespodzianka.
Stadion żużlowy zamienił się w błotnisko i ostatnie metry 
to była jazda bez trzymanki.
Jak zawsze szczęśliwa wpadłam na metę! 
Zdjęcie na mecie pokazuje stan butów i skarpet 🙂
Dobrze że w aucie miałam ciuchy i butelkę wody aby się opłukać !!! 
Kolejny medal z krasnalem do kolekcji.
I pewno nie ostatni bo bardzo lubię ten bieg!
Do zobaczenia za rok!

Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota

You may also like

Leave a Comment