Piłka i chipsy

by Dorota na przedmieściach
Dzisiaj finał mistrzostw świata w piłce nożnej 🙂
 
I chciałabym dzisiaj obalić kilka mitów.
 
Po pierwsze kobiety kochają piłkę.
 
Po drugie w czasie meczu nie trzeba objadać się niezdrowymi chipsami i innymi śmieciami.
 
Po trzecie na mistrzostwach najważniejsi nie są piłkarze a dzieci 🙂
 

    

Ale po kolei. W domu, wraz synem, jesteśmy największymi fanami piłki nożnej.

Pan Mąż do tej kopaniny ma ambiwalentny stosunek.

Córka, która spędziła wiele godzin i dni na boiskach patrząc jak brat gra  zaczyna warczeć jak słyszy hasło – piłka nożna. Nie pozostaje mi więc nic innego jak dyskutować, komentować i oceniać grę poszczególnych drużyn i zawodników właśnie z synem.

Nawet w pracy gdzie 90 % to mężczyźni rozgrywki śledzę chyba tylko ja, o transferach piłkarzy dowiadują się ode mnie. No normalnie masakra.

 

Drugi mit dotyczy jedzenia.

Jest już pewien stereotyp, że jak mecz to musi być piwo i chipsy. Jakoś nigdy nie pasowałam do tego obrazka. Nie walczę z chęcią podgryzania czegoś w trakcie oglądania ale staram się przygotować coś fajnego wcześniej.
 
Dzisiaj nasze menu finałowe będzie bogate. Kolory brazylijskie na cześć kraju który gości mistrzostwa 🙂
 
Nie będę dzisiaj kulinarnie podawać przepisów – będzie jeszcze na to czas 🙂

Dzisiaj podgryzać będziemy warzywa surowe (marchew, papryki i ogórki) maczając je w dipie z serka i awokado. Druga wersja to warzywa z humusem, który uwielbiam i często zastępuje mi wszelkie smarowidła na chleb.

Kto ma dosyć warzyw to macza w dipach nachosy, które upiekłam sama z tortilli. Proste a przynajmniej kontrolujesz ilość tłuszczu i soli.
Dla łasuchów krakersy/ciasteczka serowe z sezamem, bądź słonecznikiem. Ulubiona słona przekąska mojej córki. Podzielę się niedługo przepisem.
I żeby było zdrowo i kolorowo przygotowałam jeszcze pomidory z fetą i miętą.  
 

 
 

 Mam nadzieję że będzie rodzince smakowało. Aaa i sorki za zdjęcia jedzenia na podłodze ale jak niektórzy wiedzą jesteśmy w trakcie remontu i stół jeszcze nie dojechał do nas 🙂


Aaaaa no i po trzecie – dzieci są najważniejsze!!!

 
Za każdym razem, gdy zaczyna się mecz, z uwagą oglądam przejęcie na twarzach dzieci, które wyprowadzają piłkarzy. Zawsze przypominają się nasze emocje gdy Mati wyprowadzał Andrea Pirlo podczas meczu w trakcie Euro 2012.
Najpierw kilka miesięcy przechodzenia kolejnych etapów w zawodach kwalifikacyjnych.
Potem wyjazd na finał Dziecięcej Eskorty McDonald’s. Na stadionie gdzie było z 400 dzieciaków na koniec dnia czytano nazwiska tych, które wygrały (200 z całej Polski). I to drgnięcie serca gdy prowadzący czytał Mateusz i … inne nazwisko. Mati był na 100 miejscu i trochę mnie to zdrowia kosztowało 🙂 A potem już radość, informacja jaki mecz, wyjazd i zestresowana mama czy da radę zrobić fajne zdjecie.
 
Trzymam kciuki za piłkarzy i za dzieciaki!!!!

 
Dziękuję że zatrzymaliście się na
chwilę na przedmieściach

Dorota

You may also like

Leave a Comment