Od razu się Wam przyznam że ja nigdy na upały nie narzekam. Należę do kobiet którym zawsze jest zimno i na te kilka dni upału czekam cały rok. Rozkoszuję się wtedy każdą chwilą i zalegam na ogrodzie. I tak też było przez ostatnie dni. Gdy tak sobie polegiwałamz gazetką dziecię me zapytało czy chcę coś do picia i zaproponowało same z siebie ze zrobi lemoniadę. Cóż za radość matki, że tyle lat starań i wychowywania nie poszło na marne
Lemoniada na upały |
I tak dziecię moje pokroiło cytrynę – oczywiście największym nożem dostępnym w kuchni. Włos mi się jeżył ale zachowałam kamienną twarz. Wpadła do ogródka i narwała mięty z melisą. Pomieszała, dosłodziła i zaserwowała. Zuch dziewczyna!!
Serwowana lemoniada |
Moja kuchareczka |
Tak pięknie było że zmotywowała mnie abym i ja jako matka wykazała się kulinarnie. Temperatura nie była sprzyjająca do stania w gorącej kuchni więc stworzyłam typowo polski chłodnik litewski 🙂
Zaserwowany chłodnik |
Chłodnik zasmakował a i przemyciłam trochę warzyw w nim. Z dumą pokroiłam szczypiorek i pietruszkę z naszego nowego ogródka. Więcej migawek pokażę niedługo – niech no tylko wszystko urośnie 🙂
Obiad na upały |
No i tak objedzeni i napici stwierdziliśmy ze dosyć tego leniuchowania czas się poruszać. Na szczęście słońce trochę zelżało i można było rozegrać kilka meczy w badmintona.
Rozgrywka w pełni |
Mecz był emocjonujący i w dzieciakach obudził się duch rywalizacji. Ja robiłam za sędziego. Dyplomatycznie rozegrali parzystą ilość rozgrywek i każdy trochę wygrał, trochę przegrał. Fajne już te moje dzieciaki 🙂
Agata i Mateusz |
Dziękuję że zatrzymaliście się na chwilę na przedmieściach
Dorota