To zdecydowanie nie jest mój ulubiony miesiąc.
Zaczyna się smutkiem i tęsknotą za tymi co odeszli.
U mnie było szczególnie w tym roku,
bo 2 listopada mija rocznica śmierci mojego taty.
Pierwsza …
Do tego miesiąc jest zimny, ciemny i deszczowy.
Ale trzeba znaleźć sposób i na to 🙂
Ratunkiem mogą być zielone kaloszki.
Stoją sobie u nas w wiatrołapie.
Jak tu się nie uśmiechnąć patrząc na nie.
Wracając ze spaceru z psem
na bieżąco dokładamy piękne, kolorowe, jesienne liście.
Córcia zmalowała kalosza wędrującego po jesiennych liściach .
Do tego patrząc codziennie na ten deszcz spadający na parasol
cieszymy się właściwie że tak nie leje.
A to już jest jakiś pozytyw o poranku.
Do tego podusia brzozowa,
kilka brzozowych patyczków
i jakoś ten listopad przetrwamy.
Oby piękna jesień trwała jak najdłużej.
Dziękuję że zatrzymaliście się na
chwilę na przedmieściach
Dorota
chwilę na przedmieściach
Dorota
8 komentarzy
Ja też nie lubię listopada, pomimo, że to miesiąc moich urodzin i urodzin moich synów. Bardzo ładnie u Ciebie, rysunki córki prześliczne. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Dzięki i pozdrawiam całą urodzinową trójkę 🙂
Powiem szczerze i niepopularnie, że lubię każdą porę roku, nawet jesienny listopad:) Poza tym – grudzień jest moim ulubionym miesiącem – więc cały listopad to przygotowania do przed-Świąt i moich grudniowych urodzin:) Pięknie u Was z tymi malunkami, liśćmi i cudownymi kaloszkami:) Listopad Wam na pewno nie groźny:) pozdrawiam słonecznie:)
Pozdrawiamy Aniu
Z przyjemnością zatrzymałam się na chwilę, bo bardzo przyjemnie u Ciebie. Patrząc na te zdjęcia jesień nie jest straszna:)))
Pozdrawiam, dziękuję za odwiedzinki u mnie i zapraszam częściej, ja postaram się zaglądać do Ciebie regularnie.
Zaglądam zaglądam 🙂 Pozdrawiam
Bardzo podobają mi się zdjęcia na Twoim blogu. Ja niestety mocno kuleję w tym temacie, więc tym bardziej zazdroszczę 🙂
z fotografia jest jak ze wszystkim ćwiczyć ćwiczyć ćwiczyć 🙂