Haloween … i co tu z tym zrobić…
Okropne, pogańskie, amerykańskie święto ale taka świetna zabawa 🙂
Do tego kontrast z pełnym zadumy dniem Wszystkich Świętych
Cóż 31.10 się bawimy a 1.11 wspominamy wszystkich, których już zabrakło
Dynie gotowe na piątek. Powycinane i straszą – w domu i przed domem
W tym roku najfajniej wyszła nam dynia nie świecąca i zwariowana.
Potrzebne, oprócz dyni oczywiście cukierki/żelki
w kształcie oczu ( kupiłam w znanej sieci dyskont)
a do tego dołożyłyśmy piękny żelowy język
( to podobno słodkie i do jedzenia ale się nie odważyliśmy)
Aby było straszniej to i drzwi wejściowe odgrywają swoją rolę.
Wystarczyło trochę bloku technicznego, mazaki,
taśma dwustronna i dwa papierowe talerzyki.
No i oczywiście trochę kreatywności 🙂
Aaaa no i jeszcze myszy. Zaatakowały nasze wejście do domu 🙂
Teraz tylko cukierki i jesteśmy gotowi na dzieciaki.
Dwa lata temu biegały ich po naszej wsi tabuny
a w ubiegłym roku sztuk dwie.
I jak tu coś zaplanować?
A tak dynie wyglądają nocą.
Rzucają ładne światło i cudnie migają.
Może wszystkie koszmarne szkielety i pourywane ręce,
zakrwawione cuda nie do końca mnie przekonują
ale dynie są ok.
Rzucają ładne światło i cudnie migają.
Może wszystkie koszmarne szkielety i pourywane ręce,
zakrwawione cuda nie do końca mnie przekonują
ale dynie są ok.
Ciekawa jestem czy bawicie się w Haloween.
Dziękuję że zatrzymaliście się na
chwilę na przedmieściach
Dorota
chwilę na przedmieściach
Dorota
7 komentarzy
U nas będzie mini zabawa dla dzieci, bo skoro chcą to czemu nie:) Ja nie mam nic przeciwko temu świętu, myślę że nie tylko zaduma jest nam potrzebna w tym czasie;) Dynie wyszły BOMBOWE!!!
dzięki Miłej zabawy życzę
Jaka Ty jesteś pomysłowa- dynia z żelkowymi oczami wyszła obłędna i myszki na schodach świetne. Mieliście świetną zabawę , ja nasze dynie powycinam w piątek .
Miłego wycinania życzę 🙂
Ale u Was strasznie:) A cukierki macie?:)
Ja zaczynam mieć problem z tym dniem, bo świętem tego nie nazywam. Ale faktycznie dzieci czekają już od tygodnia na Haloween i odwiedzanie Sąsiadów – a Sąsiedzi przygotowani otwierają z uśmiechem i słodkościami. W zeszłym roku nawet jeden z nich przebrał się, musielibyście widzieć miny Maluszków:) Dodam, że do naszej dwójki dołączają dzieci z najbliższych domów, czyli jest ich w sumie sześcioro! Udanej zabawy:)
Cukierki kupione 🙂
Świetne to Twoje potwory! My mieszkamy w mieście w bloku i kiedy moje dzieci były małe to chciały chodzić po cukierki. Ja nie pozwoliłam na to. Nigdy nie wiadomo kto otworzy drzwi! Wzięłam dzieciaki do sklepu i tego dnia mogły sobie kupić tyle słodyczy ile chciały. W następnych latach robiliśmy tak samo i już. Teraz są prawie dorosłe i nie potrzebują innych wrażeń. W małych miejscowościach, gdzie wszyscy się znają, jest inaczej – bezpieczniej. pozdrawiam serdecznie