Śnieżnicki półmaraton – siedemnasty z rzędu

by Dorota

W trzecią niedzielę sierpnia wybrałam się do Międzygórza na siedemnasty już półmaraton w wyzwaniu 21x21w2021. Biegi śnieżnickie to najstarsza górska impreza biegowa w Polsce którego historia sięga 1993 roku. 28 edycja to dwudniowa impreza. W sobotę odbył się bieg alpejski na Śnieżnik w ramach którego rozegrane zostały mistrzostwa Polski w biegach górskich a w niedzielę półmaraton na który zapisałam się i ja.

Jak co niedziela wstałam o świcie i ruszyłam w góry. Tym razem przyjechałyśmy mega wcześnie – każdy ma jakieś wady – ja jestem zawsze za wcześnie. Po odebraniu pakietu było jeszcze trochę czasu. Wykorzystałyśmy go i poszłyśmy na spacer do wodospadu Wilczki. Pięknie utrzymana ścieżka prowadzi w wąwóz którym płynie rzeczka i głębiej znajduje się wodospad. Idealne miejsce na zebranie myśli i relaks przed startem.

Im bliżej startu tym pojawiało się coraz więcej biegaczy. Do tego bardzo dużo dzieci i młodzieży. Okazało się, że tego dnia rozgrywana są również Ogólnopolskie  Igrzyska Dzieci i Młodzieży w Biegach Górskich. Fajnie było obserwować tą radość, podekscytowanie i emocje młodszych biegaczy.

Stanęłam na starcie ze świadomością, że czeka mnie 21km  a suma przewyższeń to 1400m. Niestety nie było opublikowanego profilu a trasa też tylko w postaci namalowanej pętelki i to bez dostępnego tracka. Trochę było obaw czy się nie pogubię i nie do końca było wiadomo co mnie czeka. Jedno było pewne będzie pod górę  o po minięciu schroniska pod Śnieżnikiem pewno będzie w dół.

Ruszyliśmy, początkowo kawałeczek drogą asfaltową przez Międzygórze a potem już na szlak. Zastanawiałam się przed biegiem czy brać kije ale ostatecznie zdecydowałam, że nie. I byłam zadowolona. Podejścia były biegowe, często szerokie fajne drogi leśne. Trasa dobre oznaczona a na wszystkich skrzyżowaniach był wolontariusz.

Po pierwszych kilometrach klasycznie stawka się rozciągnęła. Cały czas pod górę ale z fajnym nachyleniem. Przez jakiś czas towarzyszył nam kojący szum strumyka. Słońce świeciło ale temperatura była ok. Żadnych upałów, idealna aura do biegania.  Przede mną biegła dziewczyna w odległości jakiś 100m. To był mój punkt odniesienia. Cały czas starałam się Ją dogonić albo chociaż nie zwiększać dystansu. I tak do 13 kilometra, gdy między drzewami zauważyłam dach Schroniska pod Śnieżnikiem. Tam trochę kibicujących turystów i punkt odżywczy. Złapałam w rękę arbuza i ruszyłam w dół. Początkowo droga bardzo fajna. Dobre zbieganie. Jak nigdy mijałam zawodników a ja przecież zawsze tracę na zbiegach. Tego dnia pasowało mi i podłoże i kąt nachylenia. Mijałam turystów mozolnie wspinających się do góry. Przede mną nikogo, obracam się za mną też nikogo. Ale byłam pewna, ze biegnę dobrze. Może wszyscy częstują się na punkcie?

Na początku biegu zauważyłam miejsce gdzie trasa powrotna dołączała do początku. Wiedziałam że to jakieś 3 km więc wypatrywałam tego miejsca. Po drodze był jeszcze jeden punkt. Zapytałam wolontariuszkę czy daleko jeszcze. A Ona z rozbrajającą szczerością że nie wie bo jest tu pierwszy raz.

Dobiegłam do skrzyżowania tras i już dalej w dół. Poznawałam okolicę aż dobiegłam do asfaltu. Biegnę sobie zadowolona, już witam się z gąską a tu stoi uśmiechnięty Pan i pokazuje, że mam skręcać w lasek. Tam mokro koło strumyka, mostek i znowu pod górę. A ja już przecież ukończyłam ten bieg mentalnie. Taka mała pętelka na koniec. Słychać metę, zakręt i już tylko ostatni zbieg do mety.

Siedemnasty półmaraton ukończony!
Organizacja super, trasa dobrze oznaczona, wystarczające punkty odżywiania. Po biegu losowania nagród, posiłek, kawa i ciasta. I super radość młodych biegaczy, którzy stawali na podium.

Do tego piękna okolica. Serdecznie polecam odwiedzenie Międzygórza. To istna perełka architektury drewnianej. Ja się nie mogłam napatrzeć.
Do zobaczenia!

You may also like

Leave a Comment